Kiedyś, może nawet pięć lub sześć stuleci temu, pewien strycharz, ugniatając ręcznie glinę w formie, wytwarzał cegłę. Jedną z wielu, z których wymurowano później wspaniały majestatyczny kościół na Żuławach czy gdzie indziej. Cegłę, na której odcisnął ślad swej dłoni, później przed wypaleniem suszył na słońcu. Po cegle przebiegł pies, kot, kura. Racicę odcisnęła koza. Przez miękką mokrą glinę przepełzła dżdżownica. Każda z istot mających styczność z cegłą od dżdżownicy po człowieka zapisała swój ślad na długie stulecia, a może na zawsze.